Bank - epopeja cd
Nie wiem, czy wierzycie w przeznaczenie. Ja wierzę. Przykładem jest moja żona :-) i bank. Bank PKO BP. Tego samego dnia zrezygnowany gnałem z pracy do domu. Przesiadka z metra na kolejkę w centrum. Jak wyłaniałem się z tunelu moim oczom ukazał się on. Wielki i dumny. Okrągły. Rotunda. A tam... PKO BP.
Nie wiem co mnie podkusiło aby wejść. Może jakiś podświadomy masochizm się we mnie obudził? Może naszła mnie mania testowania kolejek bankowych? Nie wiem. Chwyciłem za klamkę i pchnąłem drzwi. Kolejki. Na każdym kroku kolejki. OK, szukam hipotek. Są. I...pełne zaskoczenie. Pusto jak w butelce pod koniec imprezy. Nawet Pani mnie zapytała czy pomóc. Chociaż tego nie jestem pewien, być może byłem w szoku.
Uderzył mnie pełen profesjonalizm prcownika. Dalej będę ją nazywał w skrócie PPB (Profesjonalny Pracownik Banku). Szok. No i te warunki. Jak dla jakiegoś VIPa. Prawie darmo. I konta nie chcą. I ubezpieczenia. Bank nawet nie potrzebował uprawomocnienia się decyzji. Tak, złapałem Pana Boga za nogi.
Wychodząc byłem już zdecydowany. Moim krwiopijcą do końca życia, przynajmniej zawodowego będzie Bank PKO BP. Czeklistę dzierżyłem dumnie w dłoni biegnąc oznajmić dobrą nowinę Oldze.
Zebraliśmy wszystkie papiery, zaświadczenia itp. W obecności PPB podpisaliśmy wniosek. Za 3 dni miał się do nas odezwać rzeczoznawca majątkowy z Konina celem weryfikacji naszego kosztorysu i zrobienia własnej wyceny. Po tygodniu zadzwoniłem do PPB co z tym rzeczoznawcą. Mamy czekać, już powinien być. Po kilku dniach kolejny telefon do PPB. I tu zonk. PPB przestał odbierać. Kontakt został utracony definitywnie. Postanowiłem odwiedzić mojego PPB w jego mateczniku. Nie zastałem. W kolejnym dniu udało się. PPB zrobiła duże oczy czego ja od niej chcę. Ale w moim imieniu będzie interweniowała.
Po 4 tygodniach ponowiłem kontakt. Bez odbioru. Niemiły sms. Bez odbioru. Kolejny sms. PPB postanowił oddzwonić. Czy ta nasza działka jest w województwie łódzkim? WTF. Nie!!!!! Bo rzeczoznawca właśnie nie może znaleźć tej miejscowości. Myślałem, że umrę stojąc i jej słuchając. A czy cholera znają takie urządzenie jak telefon? Tak trudno zadzwonić i zapytać? Obiecała, że już będzie ok i się poprawiają. Oj, jaki ja byłem naiwny...
cdn.