Wybór ekipy
Kasa była zabezpieczona. Można było zabrać się za wybór ekipy. Jak ja tego nie cierpię! Taki mam już charakter, że działam instynktownie i szybko. Nie dla mnie są castingi, zastanawianie się czy ten czy tamten. Krótka piłka to jest to. I tak się zmieniło to z wiekiem. Kiedyś wchodziłem do pierwszego lepszego sklepu, zakładałem buty (jeśli chciałem buty kupic ofkors) i wychodziłem. Nie biegałem po sklepach. Oduczyła mnie tego moja małżonka. Tzn pokazała, że można inaczej :-)
Tak więc stałem przed ciężkim zadaniem. Od mojej Pani architekt (nie pisałem chyba, że Pani architekt stała się moją Panią kierbud) wziąłem listę 6 (o zgrozo dla tej ilości) wykonawców. Sprawdzonych wykonawców. Solidnych jak reprezentacja Niemiec w piłce kopanej. Przynajmniej tak to przedstawiła kierbud.
Postanowiłem sobie, że umówię się z minimum 3 firmami. Znając siebie, więcej nie dałbym rady. Wykonałem 3 telefony i umówiłem się na spotkania w weekend.
Pierwsze spotkanie, rozmowa, przedstawienie moich oczekiwań, zakresu prac, itp. Wiecie, to co się robi na takich spotkaniach. Pan W zrobił na nas bardzo dobre wrażenie. Pełen profesjonalizm. Wycena ma być zrobiona w przeciągu tygodnia. Ja już byłem zdecydowany. No, może wstrzymywała mnie jedna istotna rzecz - nie wiedziałem za ile weźmie robotę :-)
Drugie spotkanie, w niedzielę, pomiędzy kościołem a rosołem. W sumie nie wiem, czy Pan M. był w kościele, w każdym razie rosołem u niego pachniało. Też pełna profeska. I znowu byłem zdecydowany. Sami widzicie jaki jestem prosty w obsłudze jeśli chodzi o decyzje :-)
Trzecie spotkanie, już nie pamiętam, ale chyba w środku tygodnia. Dzwonię. Wrażenie znacznie gorsze niż pierwsza dwójka. Niby robi budowy ale handluje węglem. Niby ma ekipę ale... Nie, to nie to. Ale damy mu szansę. Niech zrobi wycenę. I dobrze go wyczułem. Wyceny nie dostałem do dzisiaj.
Wyceny trochę się przedłużyły. Pan W. miał obsuwę (dużo pracy), Pan M. chciał się spotkać (nie wiem, może nie miał maila). W Koninie mieliśmy być w kolejny weekend, więc musieliśmy się wstrzymać.
No i wyceny leżały już na biurku. Pan W. tańszy od Pana M. o 4 tys. Dużo? Mało? Zależy. Dla mnie obydwaj byli OK więc po co przepłacać. Wybór padł na Pana W.
Pan W. nadal będzie Panem W. Z jednego powodu - dopiero zaczął robotę. Jeśli do końca będzie OK to z czystym sumieniem ujawnię jego dane i zrobię mu super rekomendację!
Teraz miejsce na kilka szczegółów. Ceny. Za fundamenty, mury, więźbę i pokrycie dachówką zapłacimy 37,5 tys. Podzielcie się proszę Moi Drodzy uwagami czy to dużo czy mało. Czy może w sam raz.