Przerwa zimowa
Witajcie ponownie!
Jakiś czas mnie już nie było. Powiedzmy, że było to odwzorowanie przerwy zimowej, w której się nic nie działo. A tak naprawdę.... praca, praca, praca. Nie było czasu na rozrywki. I na pisanie bloga. No i wena jakoś uciekła.
Ale postanawiam poprawę i proszę o rozgrzeszenie :-)
Wracając do poprzedniego wątku - wykonawcę już mieliśmy wybranego. Umowa podpisana. A my musieliśmy uzbroić się w cierpliwość. Zima nadchodziła wielkimi krokami. Szła, szła, szła .... i nie doszła. Nie dacie wiary, śnieg padał 2 dni. Przez całą zimę! Nie to, że narzekam. Z mojej perspektywy wolałbym przebiśniegi w połowie stycznia. Wiadomo, wykonawca szybciej wejdzie, szybciej skończy. No ale niestety nie było tak pięknie.
W lutym zadzwoniłem do Pana W. Czy mogę już wytyczać budynek i ściągać humus. Przecież zimy nie ma. Nawet przymrozki jakieś takie nieśmiałe. Szybko zostałem sprowadzony na ziemię. Za wcześnie. Jeszcze za zimno, poza tym musi jeszcze skończyć coś rozgrzebanego. Noooo dobra. To kiedy? W połowie marca. :-)
W międzyczasie postanowiłem poszukać tanich bloczków betonowych na fundament. Usiadłem któregoś wiosenno-zimowego wieczoru do stołu i policzyłem. Potrzeba cirka 1200 szt. Na początek udałem się do betoniarni, gdzie kiedyś brałem towar. 2,3 brutto za sztukę. Hmm, coś mało. Z dowozem i fakturą. Ale przecież nie będę prosił o wyższą cenę :-). Upewniłem się tylko, że bloczki wyglądają na droższe, tzn. są wibroprasowane, ładne i proste.
Potem wykonałem kilka telefonów do kilku hurtowni. Zgadnijcie jakie ceny? Od 2,7 do 2,8 brutto z dowozem plus opłata za przetrzymanie towaru przez miesiąc. Cena może nie szokowała. Natomiast opłata za przetrzymanie? Takiego wa.. :-)
Czym prędzej pojechałem do betoniarni, zamówiłem 1200 egzemplarzy pięknych bloczków, do tego dorzuciłem paletę cementu, zapłaciłem i cieszyłem się jak dziki dzik z pierwszych własnoręcznie zaoszczędzonych budowlanych pieniędzy. Nawiasem mówiąc, podejrzewam, że oszczędność zostanie zjedzona przez jakąś wtopę w czasie przyszłym. Ehhhh, życie.