Bank - epopeja cd i ostatni
No nic, trzeba usiąść i zastanowić się co dalej. A sytuacja naprawdę nie była ciekawa. Ja jeszcze jakość ogarniałem to swoim skołatanym umysłem. Ale Olga była przekonana, że nie podołamy załatwić wszytkiego do dnia "W".
Zapytacie, co to za dzień "W". No to Wam powiem. To dzień, do którego musieliśmy załatwić ten kredyt. W sensie - mieć decyzję pozytywną.
Pamiętacie - My w Warszawie, działka w Koninie. Ja praca w Warszawie, z perspektywą zmiany jej na Konin. Znam realia bankowe z doświadczenia. Nikt, kto dopiero rozpoczął pracę w nowej firmie nie dostanie kredytu. Do tego inne zarobki w Warszawie, inne w Koninie. Cała masa szczegółów, które stawiały nas pod ścianą.
Podsumowując - musieliśmy mieć decyzję kredytową mieszkając jeszcze i pracując w Warszawie. I trzeba było to zgrać z terminem rozpoczęcia nowej pracy.
Postanowiłem złożyć dokumenty w 3 bankach - CA, PeKaO i ING. I... znacie już moje zacięcie masochistyczne, papiery złożyłem też w PKO BP :-)
A co, kto mi zabroni :-). Oczywiście, nie jestem taki naiwny, jak się może Wam wydawać. Tym razem solidnie się przygotowałem na spotkanie z PPB. I nie był to już ten PPB z Rotundy. Przez mojego Przyjeciela (pozdrawiam Cie Marcin) trafiłem do innego PPB. W innym oddziale. Tak więc trzymałem ponownie 4 sroki za ogon. Sensownie zapowiadało się ING i PKOBP. Różniły się tylko ofertą - zdecydowanie na korzyść PKO BP. Już wiecie, dlaczego dawałem im tyle szans...
I co? Ano to, że miałem po jakimś czasie 2 decyzje. POZYTYWNE decyzje. Wybraliśmy PKO BP. Nawet wypasione konto u nich założyliśmy. Niech się cieszą.
Droga do budowy stała otworem!